poniedziałek, 11 lipca 2016

Portugalia mistrzem Europy!

Finały nie są po to, by pięknie grać. Są po to, by je wygrywać - mówił dzień przed meczem trener Portugalczyków, Fernando Santos. Powiedzenie głębokie i odkrywcze, jak u Paulo Coelho, wzięli sobie do serca tylko jego piłkarze. Grali brzydko, atakowali tylko po rzutach rożnych, a na dziesięć minut przed końcem drugiej części dogrywki przeprowadzili akcję, po której rezerwowy Eder strzelił zza pola karnego gola dającego zwycięstwo. Eder na co dzień gra we francuskim Lille, jeśli marzy mu się dobry sezon, powinien poprosić swojego agenta o pomoc.

To był finał jak całe Euro - spokojny, bez fajerwerków, na wyczekanie, sprawdzenie cierpliwości rywala i odporności na nudę kibiców. Francuzi zabrali się do pracy z pewną nieśmiałością, jakby pewni, że wcześniej czy później uda im się strzelić gola. W pierwszej połowie strzelał Oliver Giroud, w drugiej Antoine Griezmann, Moussa Sissoko i znowu Giroud, a w doliczonym czasie (92. minuta) Andre-Pierre Gignac trafił w słupek bramki Rui Patricio.

To nie było jednak święto futbolu. Portugalczycy nie szarżowali. Francuska prasa wydała na nich zresztą wyrok jeszcze przed meczem. Drużyna, która po drodze do Paryża wygrała tylko z Walią w półfinale, bo przecież pozostałe mecze, w tym z Polską, w regulaminowym czasie najwyżej remisowała, nie miała prawa przeciwstawić się niebieskiej fali gospodarzy. Gospodarze mieli przejść do wieczności. "Naprzód, dzieci Ojczyzny" - krzyczały okładki gazet.

Miłość gospodarzy do własnej drużyny nie była miłością od pierwszego wejrzenia. Najpierw były pierwsze nieśmiałe spojrzenia, chwile błysku, ale też zniechęcenia. Francja wyszła z grupy strzelając zwycięskie gole w samych końcówkach meczów, nawet Albanii. Ale grupa była jak liceum - rzadko kiedy królowa studniówki nadal należy do najpiękniejszych na studiach, gdzie przyjeżdżają dziewczyny z całej Europy.

W ekipie Deschampsa przełom nastąpił w fazie pucharowej, kiedy eksplodował talent nowego bohatera narodowego - Antoine'a Griezmanna. Niziutki, drobny chłopak, za młodu odrzucony przez francuski system szkolenia, wrócił do kraju nauczony futbolu w Hiszpanii i na swoich barkach zaniósł drużynę do finału. Grał po hiszpańsku, klął po hiszpańsku, a kolegów w szatni łączył jeszcze lepiej niż formacje na boisku.

Francuski futbol pokazał wreszcie przyjazną twarz, po latach kłótni i skandali na wielkich turniejach Deschamps zdecydował się zostawić w domu psujące atmosferę gwiazdeczki i postawił na swoich żołnierzy. Griezmann był generałem, pomachał buławą w półfinałowej marsylskiej bitwie z Niemcami, strzelił dwa gole i na kilka dni obudził obojętną na piłkarskie emocje Francję. A jak się wygrywa z Niemcami na wielkim turnieju, to można już być pewnym swego.

"Francja 2016" to nie była tęczowa drużyna, jak mistrzów świata z 1998 roku, która zjednoczyła cały kraj niezależnie od korzeni, wyznania i koloru skóry. Ta drużyna miała pokazać Europie, że po serii zamachów terrorystycznych Francja jest w stanie nie tylko zorganizować bezpieczny turniej, ale jeszcze tak bardzo się zjednoczyć, by go wygrać.

Przeszkodzili jej ci najbardziej niedoceniani z wielkich, którzy przyjechali na Euro. Portugalia nie wygrała przecież nawet jednego meczu w grupie, 1/8 i 1/4 finału przeszła po dogrywkach lub rzutach karnych. Wszyscy byli przekonani, że do finału weszła kuchennymi drzwiami. Jej futbol nie był zaproponowanym przez gospodarzy francuskim pocałunkiem. Portugalczycy przyjechali zrobić swoje, z papierosem w ustach, bez czułych słów. Okazali się nie być drużyną złożoną z Cristiano Ronaldo i reszty.

Przed każdym meczem z udziałem piłkarza kosmicznego pada pytanie do trenera drużyny przeciwnej: - "Jak go zatrzymać?". Odpowiedź niemal zawsze jest taka sama. - "Nie da się. Nie wiem." Piłkarzy kosmicznych na świecie jest dwóch. Leo Messi, genialny karzeł z Argentyny, i Portugalczyk Cristiano Ronaldo. Od ośmiu lat dzielą się Złotą Piłką dla najlepszego piłkarza globu. Tego pierwszego kocha się, chociaż nie płaci podatków, bo wszystko wydaje mu się przychodzić bez trudu. Drugi do talentu musiał dołożyć dużo więcej pracy, do tego bardziej dba o wygląd i nie wiedzieć czemu tych, którzy go nienawidzą, jest tyle samo, co tych, którzy kochają.

Trener Francuzów Didier Deschamps dzień przed meczem oczywiście nie wiedział, jak zatrzymać Ronaldo. W niedzielę wymyślił to jednak jego piłkarz, Dimitri Payet. Na samym początku meczu przedstawił się Portugalczykowi brutalnie atakując jego kolano. Payet powinien honorowo zejść z boiska, bo dopuścił się zbrodni na pięknym futbolu, którego w tym meczu już brakowało. Sędzia Mark Clattenburg nie dostrzegł jednak nawet faulu.

Ronaldo leżący na boisku i zwijający się z bólu to gwizdy trybun Stade de France zajmowanych przez gospodarzy. Ronaldo próbujący wracać do gry, ryzykując pogłębieniem urazu - jeszcze głośniejsze buczenie. Wiadomo - udawał. I wreszcie Ronaldo po 24 minutach gry, ze łzami płynącymi po policzkach, proszący o zmianę, zmusił do ciszy, a później braw wszystkich obecnych na stadionie. Niekoniecznie dlatego, że szanse Francji w finale mistrzostw Europy wyraźnie w tym momencie wzrosły. Kibice zrozumieli chyba, jak wielki dramat przeżywa wielki sportowiec.
To były kolejne i nie ostatnie łzy Ronaldo w finałach Euro. Przed 12 laty w Portugalii gospodarze przegrali 0:1 z Grecją, a młodziutki wtedy Cristiano obiecał sobie doprowadzić kiedyś do zemsty. - Wtedy byliśmy zbyt pewni siebie - powtarzał. W Paryżu nie przegrał z własną głową pełną marzeń, ale z pustą głową rywala.

Złoty medal odbierał zapłakany i szczęśliwy. Portugalczycy osiągnęli największy sukces w historii, grając tak brzydko jak Grecja, kiedy triumfowała na ich boiskach. Lepszego miejsca poza ojczyzną do świętowania nie mogli sobie wymarzyć. 6 milionów Portugalczyków na co dzień mieszka we Francji. Dwóch piłkarzy, którzy wczoraj wygrali z Francją, urodziło się w tym kraju.

Portugalia - Francja 1:0 (0:0, 0:0)
1:0 - Eder 115'

piątek, 8 lipca 2016

Griezmann wprowadził Francję do finału!

Dwa trafienia fantastycznego Antoine’a Griezmanna rozstrzygnęły czwartkowy półfinał Francji z Niemcami. Gospodarze wygrali 2:0, a o tytuł najlepszej drużyny Euro 2016 zagrają w niedzielę z Portugalią. Wynik rozgrywanego na Stade Velodrome w Marsylii półfinałowego meczu pomiędzy Niemcami a Francją wcale nie odzwierciedla przebiegu gry. Gospodarze zaczęli obiecująco, ale po kilku minutach dominacji i niezbyt groźnym uderzeniu Antoine’a Griezmanna inicjatywę na murawie przejęli mistrzowie świata.

Podopieczni Joachima Löwa swobodnie wymieniali piłkę między sobą, co pewien czas znajdując lukę w defensywie rywali. Najlepsze okazję spadły do Thomasa Mullera, ale gwiazdor Bayernu potwierdził jedynie, że forma opuściła go na tych mistrzostwach.

Wydawało się, że obie drużyny udadzą się na przerwę z wynikiem remisowym, ale w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry pierwszej połowy włoski sędzia Nicola Rizzoli podjął dość kontrowersyjną decyzję i odgwizdał rzut karny dla Francji za rzekome dotknięcie piłki ręką przez Bastiana Schweinsteigera.

Kapitan niemieckiej drużyny walczył o dośrodkowaną piłkę z Patricem Evrą i chociaż wyciągnął ręce do przodu, to nawet liczne powtórki telewizyjne nie dają 100-procentowej pewności, że doszło do kontaktu. Ostatecznie ‚jedenastkę’ pewnie wykorzystał Griezmann i na półmetku to Francuzi byli bliżej upragnionego finału. W drugiej połowie Niemcy nie spuszczali z tonu i wciąż cierpliwie atakowali, ale nie potrafili pokonać Hugo Llorisa.

Co gorsza, z powodu kontuzji boisko opuścił Jerome Boateng, a chwilę potem z zamieszania związanego z przetasowaniami w niemieckiej defensywie skorzystał Griezmann, który tym razem najszybciej doszedł do bezpańskiej piłki odbitej przez Manuela Neuera i podwyższył prowadzenie na 2:0. Niemcy z całych sił próbowali odwrócić losy meczu, ale tego dnia nie mieli szczęścia i chociaż byli lepszą drużyną, to koniec końców musieli pogodzić się z porażką.

Francuzi z kolei mogą być zadowoleni z gładkiej wygranej i z formy Griezmanna, który ustrzelił już sześć bramek na Euro 2016, co jest najwyższym wynikiem od 32 lat, kiedy to z dziewięcioma golami turniej zakończył jego słynny rodak Michel Platini.

W niedzielnym finale, który zostanie rozegrany na Stade de France, Trójkolorowi zmierzą się z Portugalią, która w środowym półfinale odprawiła Walię (2:0).

Portugalczycy finalistami Euro 2016!

W środę w Lyonie rozegrano pierwszy mecz półfinałowy Euro 2016, a reprezentacja Portugalii przy dużym wsparciu Cristiano Ronaldo pokonała Walię 2:0. Środowy półfinał pomiędzy Portugalią a Walią był zapowiadany jako starcie dwóch gwiazdorów Realu Madryt – Cristiano Ronaldo i Garetha Bale’a. Bardziej aktywny był Walijczyk, ale znacznie korzystniej wypadł Portugalczyk, który zwieńczył swój dobry występ golem i asystą. CR7 miał jednak lepszych partnerów do gry, podczas gdy Bale działał w pojedynkę, nie mogąc liczyć na pomoc zawieszonego za kartki Aarona Ramseya, który jak dotąd ma najwięcej asyst w turnieju.

O pierwszej połowie rozgrywanego na Parc Olympique Lyonnais spotkania najlepiej zapomnieć. Emocji było jak na lekarstwo, a widowisko stało na bardzo niskim poziomie, za co należy winić obie drużyny. Wydawało się, że jak tak dalej pójdzie, to fani będą świadkami kolejnego spotkania z dogrywką i rzutami karnymi, ale pięć minut po wznowieniu gry trybuny przebudził Ronaldo. Napastnik wzbił się wysoko w powietrze po dośrodkowaniu z rożnego Raphaela Guerreiro i mocnym strzałem z główki pokonał Wayne’a Hennessey’a.

Walijczycy nie zdążyli sie pozbierać po stracie gola, a już przegrywali 0:2. Trzy minuty póżniej uderzenie sprzed pola karnego oddał Ronaldo, a piłkę wślizgiem przeciął Nani, w ten sposób myląc interweniującego golkipera.

Piłkarze Chrisa Colemana przez długi czas nie mogli dojść do siebie, a gdy już oswoili się z faktem utraty dwóch bramek próbowali odpowiedzieć swoim trafieniem. Bale miał kilka zrywów, kilka strzałów z dystansu, ale to wszystko na co go było stać. Portugalczycy spokojnie utrzymali dwubramkowe prowadzenie, a nawet mieli kolejne okazję, by je podwyższyć, ale Joao Mario nie trafił w bramkę, a Ronaldo tylko w boczną siatkę. Portugalia awansowała do finału Euro 2016, a o tytuł powalczy 10 lipca w Paryżu.

niedziela, 3 lipca 2016

Niemcy pokonali Włochów w karnych, awansowali do półfinału

Niemiecka reprezentacja dołączyła do grona półfinalistów Euro 2016, a trener Joachim Löw podkreślił, że jego drużyna w pełni zasłużyła na zwycięstwo z Włochami. Sobotni ćwierćfinał pomiędzy Niemcami a Włochami przeciągnął się do serii rzutów karnych, które były emocjonujące i wynagrodziły poprzednie 120. minut gry.

Najpierw obie drużyny zaserwowały kibicom piłkarskie szachy. Selekcjonerzy Joachim Löw i Antonio Conte postanowili zastosować taktykę z trzema środkowymi obrońcami, co odbiło się w ilości stwarzanych okazji przez ich podopiecznych.

W regulaminowym czasie gry było 1:1, a oba gole padły w atrakcyjniejszej drugiej połowie. Jako pierwsi cios zadali Niemcy, którzy prowadzenie objęli w 65. minucie, gdy piłkę zagraną przez Jonasa Hectora wbił do siatki Mesut Ozil. Wydawało się, że mecz jest pod kontrolą Niemców, ale na kwadrans przed końcem piłkarze włoskiego zespołu otrzymali rzut karny za blokowanie dośrodkowania ręką przez Jerome’a Boatenga. Do jedenastki podszedł Leonardo Bonucci i mocnym uderzeniem tuż przy słupku pokonał Manuela Neuera.

Po wyrównaniu stanu meczu, jego tempo siadło, a obie strony bardziej obawiały się straty kolejnej bramki niż wierzyły w strzelenie zwycięskiego gola. W efekcie doszło do jedenastek, które trwały przez dziewięć serii, na co złożyła się fatalna dyspozycja strzelców. W ostatniej próbie uderzenie Matteo Darmiana obronił Neuer, a po chwili Hector nie dał szans Gianluigiemu Buffonowi i Niemcy mogli świętować awans do półfinału Euro 2016.

Wcześniej swoje próby przestrzelili Simone Zaza, Graziano Pelle i Bonucci dla Włoch, a także Thomas Muller, Mesut Ozil i Bastian Schweinsteiger dla Niemców.

„To był mecz na bardzo wysokim poziomie taktycznym z obu stron” – powiedział na wstępie selekcjoner niemieckiej kadry.

„Myślę, że byliśmy lepsi. Włosi byli mocni w środku pola, ale my również. Nie sądziłem, że oni strzelą gola, ale otrzymali niefortunny rzut karny.

„Oczywiście, końcówka była dla nas szczęśliwa, ale podczas meczu byliśmy lepsi, mieliśmy dwie lub trzy okazję więcej niż oni” – dodał Löw. W półfinale, który odbędzie się 7 lipca o godzinie 21:00, Niemcy zagrają ze zwycięzcą meczu Francja – Islandia.